Dzisiaj jest: 26.4.2024, imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda
WYBIERZ JĘZYK

[O czym Ty, Człowieku, opowiadasz...] Sylwia Markiewicz



 

Nazywam się Sylwia Markiewicz, jestem autorką dwóch powieści obyczajowych: Czerwony kalendarz oraz wrześniowej premiery Tylko jedna chwila, nakładem wydawnictwa PASCAL. Z zawodu jestem inżynierem oraz technologiem żywienia, prywatnie żoną i mamą. Wolny czas spędzam najczęściej na łonie natury, w ogrodzie. Na wakacje najchętniej wyjeżdżam nad morze, plaża nigdy mi się nie nudzi. Od wielu lat piszę, to pasja, która powoli zagarnia dla siebie coraz to więcej i więcej, każdego dnia.

Słowo to myśli przelane na papier, emocje zlepione w wyraz, tak wiele mogą znaczyć lub przeciwnie. Tak wiele mogą sprawić dobrego lub złego, być opoką lub przygnieść do ziemi. Słowo potrafi być niebezpieczne, o czym zawsze staram się pamiętać. Nadużywam słowa „pięknie” i walczę z tym, szukając synonimów. Cóż ja poradzę, że tak wiele rzeczy mi się podoba ????.

Kultura słowa to zdania wypowiadanie z szacunkiem. Mów tak, jakbyś mówił do własnego odbicia w lustrze, pisz tak, jakby to, co przelejesz na papier miało znaleźć się w twojej skrzynce, jako list do ciebie. Układaj słowa w zdania tylko w dobrej wierze, prawda nie musi oznaczać, że kogoś obrazisz, to właśnie odpowiednie słowa sprawią, że zostanie przyjęta ze zrozumieniem i spokojem.

Doceniam i zachwycam się, gdy publikację aż unosi piękny język literacki, wyrafinowany, spójny, wciągający w każde zdanie, dając ogromną satysfakcję z czytania. To się zamienia oczywiście, język staje się prostszy, potoczny do szerszego grona trafiający, bo i gatunki, które czytamy są inne, mieszają się wzajemnie. Grono czytelników jest szerokie i każdy znajdzie odpowiednią lekturę dla siebie. Bez problemu nadal odjadę książki, gdzie język literacki jest na najwyższym poziomie, jest wybór i to najważniejsze.

Dla mnie pisanie to możliwość przekazania czytelnikom pewnych wartości, możliwość wyczulenia na problem, trudny temat. To wspaniałe móc za pomocą bohaterów pokazać nurtujące mnie zagadnienia. Jednocześnie mogę dać nadzieję, motywację do działania, bodziec do rozwiązywania własnych problemów poprzez wachlarz emocji zmusić do refleksji. Lubię, jak historia niesie przesłanie, daje wiarę w lepsze jutro.

Robię plan, ale on zawsze ulega zmianie, bo to bohaterowie decydują, co będzie dalej. Poddaję się sugestiom i często pod ich wpływem zmieniam zakończenie. By lepiej wcielić się w ich położenie, przygotowuję materiały, szukam potrzebnych informacji, by to, co sobie wymyśliłam było poparte prawdziwymi faktami. Przy tym się dużo uczę, co bardzo lubię, a czytelnicy dostaną fikcyjną fabułę, ale z bardzo realnym tłem.


 

Pierwszą książkę pisałam z przerwami, przez co trwało to dość długo. Nie wiedziałam, czy w ogóle zostanie kiedyś wydana, ucieszyłam się bardzo na pozytywną wiadomość z wydawnictwa. Jednocześnie ten okres od momentu decyzji do wydania, przedłużał się i gdzieś ta radość z tym związana, rozmyła się po drodze.

Emocje przy pierwszej powieści to niedowierzanie, strach, niepewność, a obecnie, radość. Może dlatego, że już nabyłam trochę doświadczenia, wiem, jak wygląda cały proces od momenty napisania do chwili, gdy książkę trzymam w ręce i nauczyłam się czerpać przyjemność z każdego etapu jej powstawania.

Obecnie bardziej świadomie wybieram temat, problem, który chcę wpleść w fabułę. Z rozmysłem obarczam bohaterów wadami i zaletami, by pokazać ich prawdziwość, naturalność. Wolniej, dokładniej, z naciskiem na rozbudowane postacie oraz z większą satysfakcją samego tworzenia.

Nikt nie wiedział, że piszę książkę, dopiero gdy podpisałam umowę wydawniczą, poinformowałam najbliższych. Inne osoby poinformowałam dopiero po premierze w socjal mediach, a wsparcie i odzew był fantastyczny, pełen wparcia i serdeczności.

Głosy krytyczne zawsze chyba się pojawią, to naturalne. Krytyka jest potrzebna, ale ta prawdziwa, a nie hejt w stylu: książka jest beznadziejna i kropka. Nie biorę tego do siebie, a wyciągam wnioski z tego, co piszą czytelnicy. Zdaję sobie również sprawę, że wszystkich nie zadowolę, bo każdy szuka czegoś innego w historii. Na szczęście przy ostatniej powieści nie było zbyt wiele krytycznych uwag, a to, że książka została wyróżniona przez jury serwisu Granice.pl na „Najlepszą książkę na jesień”, dodało mi wiary we własne możliwości.

Najtrudniejsze było wejście w rolę bohaterki, której przeżycia były bardzo bolesne. Łzy się lały, nie przespałam nocy, ale te wydarzenia musiały być, mimo że dużo emocji mnie kosztowały. W każdej powieści będą takie momenty - jak w życiu - nie zawsze jest kolorowo.

Najczęściej sięgam po polskich autorów książek obyczajowych, ale i zagranicznych. Lubię też kryminały i książki sensacyjne, a najlepiej, gdy jest to połączenie dobrze rozwiniętej części obyczajowej z zagadką kryminalną, ale bez krwawych scen.

Dawniej pochłaniałam książki Katarzyny Grocholi, Roberta Ludluma czy Davida Morrella, obecnie są to przeważnie polskie pisarki - te mniej lub bardziej znane.

Zawsze umiałam doceniać zwykłą codzienność, a pandemia jeszcze bardziej mnie na to uczuliła. Wielu autorów miało więcej czasu, siedząc w zamknięciu w damach, tworzyli. U mnie było na odwrót. Do pisania potrzebuję ciszy, a zdalne nauczanie dziecka, rodzina w domu, nie sprzyja skupieniu. Pisanie szło mi wolno, bardzo wolno.

Jest tak wiele propozycji wydawniczych, że wybór jest ogromny i nie czuję, że czegoś mi brakuje. Natomiast nie zawsze rozumiem przypisywanie publikacji do danego gatunku, czy to proza obyczajowa, czy litera piękna, a może thriller psychologiczny. Nie zawsze zgadzam się z tymi szufladkami, mogą mylić czytelnika. Niektórzy mogliby wiele skorzystać, sięgając po inne gatunki, mogłoby się okazać, że wpisują się w ich gust, a lektura daje ogromną satysfakcję i jest miłym zaskoczeniem.

A.K. Czego Ci życzyć?

Kolejnych publikacji.

To wspaniałe móc robić to, co się lubi. Praca połączona z pasją, cóż można chcieć więcej.

Fragment powieści „Tylko jedna chwila”:

– Aleś się odstroiła, nie za krótka ta spódnica do twojej figury? – Joanna usłyszała karcący głos Danuty, a razem z nim padło na nią krytyczne spojrzenie.

Sama włożyła granatowe spodnie i czarną bluzkę z koronkowym haftem na piersiach. Podkreślała aż nadto, że jest w żałobie. W ten słoneczny, wakacyjny dzień w tym mrocznym ubraniu wyróżniała się niczym mucha na białej firance.

Joanna zacisnęła rękę na balustradzie. Przystanęła, zastanawiając się, czy się nie przebrać, czy matka czasem nie ma racji. Zawsze mówiła, że nosi za długie spódnice, a teraz się czepiała, że ma za krótką. Joanna miała nieodparte wrażenie, że bez względu na to, jak się ubierze, matka za każdym razem znajdzie jakiś feler. Albo to ona jest po prostu tym felerem, który uwiera Danutę od dnia swojego urodzenia. Joanna poczuła chwilowy ścisk w mostku i dławienie w gardle. Na jej twarzy nie było widać ani grama zadowolenia, a smutek i niepewność.

– Witajcie wszyscy, czy mili goście już przyjechali? – W tej chwili rozległ się donośny głos Franciszki, wchodzącej defiladowym krokiem wprost do holu.

– Kochanieńka, jak ty pięknie wyglądasz, no, wreszcie pozbyłaś się tej długiej kiecki, pięknie, nawet te włosy w eleganckim nieładzie pasują idealnie. Ja też się pokusiłam o spódnicę, tylko muszę brzuch wciągać, by mi zamek nie strzelił. Jak się jest dobrą gospodynią, to i wałeczki się robią od pysznego jedzenia, no nie, Danuta? – Wchodząc do kuchni, Franciszka wymownie spojrzała na wychudzoną siostrę, która w tym ciemnym stroju wydawała jej się jeszcze bardziej koścista niż zawsze.

– Wałki się robią od obżarstwa, a nie od tego, czy ktoś umie gotować, czy nie – odcięła się z wrodzonym sarkazmem, ostentacyjnie odwracając głowę w kierunku okna.

– No, ja się papierosami i kawą nie będę żywić, chcę dożyć sędziwego wieku z moim Staszkiem i sprawdzić, jak smakuje seks po siedemdziesiątce, a ty na słońce lepiej nie wychodź, bo w tym czarnym ubraniu spocisz się cała i wypłoszysz wszystkie owady z ogrodu.

– Skoro mowa o latających stworzeniach, to ja przynajmniej mam talię osy, a ty w tej spódnicy uważaj, bo nasi goście pomylą cię z bąkiem i uciekną.

– Lepiej być sympatycznym bączkiem niż kłującą osą – odgryzła się szybko Franciszka.

Uprzejmościom między siostrami pewnie nie byłoby końca, gdyby nie samochód wjeżdżający przez bramę, którą to Joanna przytomnie zdążyła otworzyć, unikając włączania się do tej niezmiernie ciekawej rozmowy.


 

Śnieg jeszcze czysty

Autor: Anna Musiałowicz
Kategoria/cykl: -
Typ okładki: -
Stron: 232
Wydawca: Stara Szkoła
Rok wydania: 2022
Cena: - zł
Ocena:
Link do zakupu: https://gdziekupic.to/buybox.html?id=17152&oid=170418273

Czyta: Elżbieta Kijowska

Wiedziona mnóstwem pozytywnych opinii i recenzji, z czystej ciekawości, sięgnęłam po książkę nie tylko sygnowaną bardzo wymownym, tajemniczym tytułem, ale i zupełnie niecodzienną okładką, która, jak się okazuje, znakomicie oddaje jej treść. Zdecydowanie to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, i już wiem, że nie ostatnie. Autorka przenosi nas do lat sześćdziesiątych, na teren małej, gnuśnej wsi. Znakomicie, iście po mistrzowsku, oddając jej klimat i specyfikę.

To historia niecodzienna, bardzo specyficzna, zapadająca w pamięć. Historia, która przenosi nas w czasy, w których nie było telefonów komórkowych, a ludzie żyli w swoim zagajniku swoimi problemami. Gabrysię, główną bohaterkę, poznajemy od momentu narodzin do lat młodzieńczych i tu, przyznaję, czuję pewien niedosyt. Mam nadzieję, że autorka planuje kontynuację.

Na oczach kilkuletniej dziewczynki ginie w wyniku wypadku jej matka. Ojciec nie przejawia żadnej uwagi i chęci, by dalej opiekować się córką. Tym zajmuje się babka dziewczynki, która jest obserwatorką upadku moralnego syna. Są tematy, w których matki nie zastąpi nawet najlepsza babka na świecie, stąd też Gabrysia pozbawiona rodzicielskiej opieki, wychowuje się na tym, co widzi dookoła – upadającą na zdrowiu babcię i ojca zaspokajającego seksualny popęd. Jego Dziewczyna dorasta, czując potrzebę bycia dostrzeganą. A kiedy staje się obiektem obserwacji jednego z chłopców, następuje ciąg wydarzeń, które nas zaskakują i wprowadzają w swój emocjonalny rollercoaster. Autorka skupiła się na intensywności psychologicznych aspektów każdego z bohaterów, bo towarzyszymy im w każdym niemal momencie życia, a plastyka języka narracji pozwala nam na odczuwaniu ich przeżyć.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona rozwojem sytuacji i, mimo trudnej tematyki, refleksyjnym tonem opowieści, który skłania nas do wielu przemyśleń. Autorka świetnie odwzorowała aurę wiejskiego grajdoła, stworzyła charakterystycznych bohaterów, ale też postawiła ich w niezwykle trudnych sytuacjach. Wiele tu emocji, często sprzecznych, takich drapiących nas od środka, rozrywających swą wymową, tęsknotą, prostotą życia i wciąż aktualną tematyką. Nawet dzisiaj często bywamy świadkami takich problemów i traum.

Na uwagę zasługuje równie mistrzowska interpretacja książki w wykonaniu Elżbiety Kijowskiej. Tu jest akcent w miejscu, w którym powinien być, tu jest balansowanie głosem, jego modulacja i barwa odpowiednio dobrana do bohaterów i opisów. Słuchałam losów bohaterki z zapartym tchem! W ogóle cały audiobook został nagrany niemal w klimacie mikrosłuchowiska, z efektami dźwiękowymi.

Bardzo Wam polecam!


Kopiowanie i rozpowszechnianie powyższych treści na stronie bez wiedzy i zgody autora jest zabronione! Ustawa z dn. 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Reklama
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.